sobota, 26 października 2013

Nuuk

Dziś to małe z naszej perspektywy miasteczko ma całkiem wielkomiejski charakter W ciągu ostatnich paru pokoleń Nuuk rozrosło się do sporych rozmiarów. Pojawiły się nowe dzielnice, z których ostatnia nosi nazwę Qinngorput. Ludzie z całej Grenlandii przenoszą się do stołecznego miasta, co oznacza, że Nuuk nieustannie musi dbać o rozwój, aby chaos związany z gwałtownymi zmianami nie zawładnął miastem. Jeszcze w 1947 r. liczba mieszkańców wynosiła zaledwie tysiąc, by 65 lat później osiągnąć liczbę 16 tysięcy.


Do przybycia Hansa Egede nie było tu nic – mogliście się orientować po skałach i fiordach – dziś Nuuk w którym chodzicie po betonie i chodnikach, wśród sztucznych materiałów. W stolicy wcześniej było coś na lewo i coś na prawo. Teraz buduje się wyżej i wyżej, wszystko zaczyna być na górze lub na dole. Za metr kwadratowy płaci się krocie. Z jednej strony woda, z drugiej góry – skoro coraz trudniej budować wszerz, zaczyna budować się wzwyż.


 Nuuk rośnie wolno, zmienia się wolno i nieprędko będzie „gotowe”. Ludzie zamieszkujący Grenlandię są ludźmi na wskroś współczesnymi, nie prymitywnymi myśliwymi mieszkającymi w domach ze śniegu. Są przyzwyczajeni od co najmniej pokolenia do stylu życia i wygód Europejskiej cywilizacji... I staracie uzmysłowić sobie „jak tam naprawdę jest”, oczami wyobraźni widzicie obrazki Grenlandii sprzed pięćdziesięciu lat z książki - Anaruk chłopiec z Grenlandii. A wszystko się zmienia i powstają coraz większe i coraz nowocześniejsze budynki ze szkła i aluminium...


 Tu można poczuć wielkomiejski charakter.


Frapujące jest na przykład jak wygląda życie religijne Grenlandczyków. Praktycznie wszyscy formalnie należą do kościoła luterańskiego w wydaniu duńskim, jednak na ile praktyki religijne pokrywają się z wewnętrznymi przekonaniami, trudno ocenić.



 Tak jak po rozdmuchanych inscenizacjach związanych z pierwszą komunią w Polsce nie sposób wnioskować o głębokości przeżyć duchowych, tak po bogato inkrustowanych imprezach z okazji protestanckiej konfirmacji nie da się zbyt wiele powiedzieć o dojrzałości chrześcijańskiej przystępującej do niej młodzieży i jej rodzin.


 A nad wszystkim unosi się bóg monopolu:
- Jest wszechobecny - nikt nigdzie nie ucieknie przed grenlandzkim gigantem telekomunikacyjnym - Tele Greenland.
- Transport towarów zapewnia Royal Arctic Line, połowami zajmuje się Royal Greenland - ich głos dudni jak bęben dla tubylców lub delikatnie wnika w podświadomość przyjezdnych.
- Ich dekalog ma jedno przykazanie: będziesz płacił!
Oto kolejna Grenlandia - utkana z monopolu


 Nuuk to nie muzeum. Nuuk to prąd. Tablica rozdzielcza, która wprowadza w zachwyt.


 Centrum Handlowe z podziemnym parkingiem, a w nim sklepy, kolorowe podświetlane banery, promocje kuszą kobiety na buty markowe - oferują piękne nogi, polecają kremy do twarzy - obiecują młodość, kto kupuje owoce cytrusowe - oczekuje orzeźwienia. Wybór banana, snickersa czy kawałka suszonego mięsiwa wieloryba na przekąskę to kwestia preferencji.


 Nowe... to nowe to dzielnica Qinngorput oddalona od centrum o cztery kilometry. Tu niezbędne jest auto.


Kiedy polecimy na Grenlandię czerwonym odrzutowcem to w drodze odmłodniejemy. Europa jest o cztery godziny starsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz